Strona główna

środa, 31 grudnia 2014

....I PO ŚWIĘTACH

ŚWIĘTA, ŚWIĘTA.... dlaczego to co dobre tak szybko się kończy? Święta Bożego Narodzenia to bez wątpienia moje ulubione święta w roku i w ogóle grudzień jest najlepszym i najprzyjemniejszym miesiącem (mimo tego, że urodziłam się w maju:) ) Dużo przygotowań, sprzątania, jedzenia, prezentów a tak szybko minął ten magiczny czas.

Wigilia z mężem


To co lubimy najbardziej - prezenty :)


Jeden z prezentów mój wymarzony :)


zachęcona sukcesem moich ciast, ciasteczek i pierników - eksperymentuję dalej


Nasz ślubny fotograf też nam zrobił niespodziankę tuż przed świętami i oto jest nasza rocznicowa sesja :)


Oto prezent Piotra - mężczyźni rzeczywiście potrafią być jak dzieci


z moją NAJ siostrzyczką


NAJwspanialsza MAMA na świecie, wiem, że każdy tak mówi o swojej ale MOJA jest naprawdę wyjątkowa :)


Tak oto święta minęły ale nadal rozkoszuję się magicznym czasem grudnia :) Już dzisiaj pożegnamy stary rok i przywitamy Nowy 2015. Ciekawe jaki będzie. Ja standardowo nie robię żadnych planów i nie mam postanowień - nadal będę realizowała swoje marzenia :)

Wszystkim życzę na Nowy Rok spełnienia swoich pragnień i marzeń.
Życzę wytrwałości w dążeniu do ich realizacji i siły na pokonywanie trudności.
Życzę wielu wspaniałych chwil i mnóstwa okazji do szczerego uśmiechu.
Życzę zdrowia bo zdrowie jest najważniejsze i miłości - bo ona uskrzydla.
Życzę wspaniałych przyjaciół, którzy pomogą w biedzie.
Każdemu życzę takich relacji z bliskimi jakie ja mam ze swoją mamą bo rodzina jest NAJważniejsza.
Nareszcie życzę mnóstwa ciekawych i wchłaniających powieści i funduszy na zakupy nowych.
WSZYSTKIEGO DOBREGO MOI DRODZY!

niedziela, 21 grudnia 2014

PRZEDŚWIĄTECZNY CZAS

Witam przedświątecznie.
Ostatnio nic nie czytam bo świąteczna gorączka dotarła także do nas. Oprócz gruntownych porządków, prezentów, zakupów czy ubierania mieszkania w świąteczne ozdoby w tym roku zaoferowałam zrobienie wszelkich ciast, ciasteczek i pierniczków. Uffff.... nawet nie wiedziałam na co ja się porywam, bo ile z ciasteczkami ryżowymi problemów nie ma bo robi się je błyskawicznie (15 min czas przygotowania + 16min. w piekarniku), z murzynkiem tez już jestem "za pan brat" i nie zajmuje mi to więcej niż godzinę to pierniczki okazały się nie lada wyzwaniem.
Zaczęłam w sobotę. specjalnie znalazłam przepis na kruche pierniczki, które nadają się do zjedzenia od razu po wyjęciu z piekarnika i które można potem przechowywać przez długi czas.
No tak skoro kruche pierniczki to i ciasto kruche na tyle, że nie sposób go było wyrobić... dzisiaj mam zakwasy od ugniatania ;) następnie wałkowanie i wycinanie foremek na 14 blach... a następne pół dnia i jeszcze trochę niedzielnego poranka zabrało mi dekorowanie lukrem.... No ale wyszły i jestem z siebie baaardzo dumna (to moje pierwsze pierniczki). No i już wiem dlaczego się je robi tylko raz w roku...

      
Wszystkie produkty potrzebne do tegorocznych wypieków. 
Pierniczki swój piękny kolor (przed pieczeniem) zawdzięczają kakao i przyprawie korzennej.
Po wyjęciu z piekarnika niestety bledną.
Początki...  
Po zrobieniu wszystkich ponad 200 pierniczków zostało trochę sprzątania.
Najprzyjemniejsza i zarazem najbardziej czasochłonna czynność - dekoracja.


"MINIATURZYSTKA" Jessie Burton

Jessie Burton
"Miniaturzystka"
Wydawnictwo Literackie
ilość stron: 455

Październik 1686r. Amsterdam. Osiemnastoletnia wówczas Nella Oortman staje przed drzwiami domu swego świeżo poślubionego męża Johannesa Brandta. Johannes jest jednym z najbardziej wpływowych kupców w Amsterdamie i szanowanym obywatelem miasta. Jakież wielkie jest rozczarowanie młodziutkiej Nelli gdy zamiast czułego powitania męża, w progu wita ją niemiła i chłodna w obyciu siostra Johannesa - Marin. Gdy mąż w końcu wraca do domu późnym wieczorem nie jest zbyt czuły dla swojej żony ale przynosi jej prezent - śliczną miniaturę domu, odwzorowaną w najmniejszych szczegółach. Nellla znajduje tajemniczego miniaturzystę, którego najmuje do umeblowania domu. Miniatury wykonane przez miniaturzystę są wspaniale wykonane z najmniejszymi detalami. Dziewczyna jest zachwycona, jednak szybko przekonuje się, że figurki domowników odsłaniają straszne tajemnice i są zapowiedzią strasznych wydarzeń, które niebawem nawiedzą dom.... Skąd tajemniczy miniaturzysta tyle wie o sekretach rodziny? Kim jest i do czego zmierza?

Moja opinia:
Początek zapiera dech w piersiach... książka jest fascynująca ale im głębiej w fabułę tym gorzej. Jest wszystko co być powinno żeby zainteresować czytelnika: tajemnice, intrygi i mroczne sekrety.... No niestety książka mnie nie porwała mimo wielu entuzjastycznych recenzji i opinii jakie zbiera od daty premiery. Nie mój styl. Już sam fakt, że czytałam tę książkę niemal DWA TYGODNIE mówi sam za siebie. Nie zainteresowała mnie fabuła i wcale nie byłam ciekawa końca przygód bohaterów. Może ten czas - przedświąteczne przygotowania, porządki, zakupy prezentów, pieczenie i gotowanie, po prostu nie sprzyja czytaniu?

moja ocena:
3/6

czwartek, 4 grudnia 2014

"NIEMY ŚWIADEK" Agatha Christie

Agatha Christie
"Niemy świadek"
"Wydawnictwo Dolnośląskie"
ilość stron: 299

Kolejna książka z moim ulubionym detektywem w roli głównej.
Tym razem Herkules dostaje przedziwny list a jego nadawcą jest panna Emilia Arundell. Z listu nic konkretnie nie wynika: "niby nic, a jednak coś, nie chciałabym, ale bym chciała, nie wiem ale wiem...." jedyne co detektyw wie na pewno, że miał miejsce zamach na życie starszej damy - na szczęście nie udany. Poirot jest na tyle zaintrygowany, że postanawia zająć się od razu przedziwną sprawą. Jednak jakie jest jego zdziwienie gdy okazuje się, że starsza dama już nie żyje, a zmarła śmiercią naturalną. Ha! Śmierć naturalna! Herkules nie byłby sobą gdyby nie poddał tego w wątpliwość...
Starsza dama umarła ale przed tym zdążyła zmienić zapis testamentu na dość dziwny - wydziedziczyła wszystkich swoich bliskich na korzyść swojej damy do towarzystwa panny Lawson. Hmmm.... dziwne to wszystko i mocno podejrzane...

Moja opinia:
Rewelacja! Uwielbiam przygody mojego ukochanego Belga. Poirot po raz kolejny udowadnia, że nie bez powodu ma tytuł najlepszego detektywa. Czyta się jednym tchem a umiejętność rozumowania detektywa po raz kolejny zapiera dech. Bardzo fajnie nakreślone postaci i mimo ich mnogości dają się okiełznać naszej wyobraźni. Co tu dużo pisać - kolejna pozycja na szóstkę!

cytaty:

Zastanawialiście się kiedyś dlaczego pies szczeka na listonosza???
Oto odpowiedź:

„- To kwestia rozumowania – rzekł Poirot.
– Pies jest inteligentny, wyciąga wnioski według własnego punktu widzenia. Są ludzie, którzy mogą wchodzić do domu i są tacy, którym jest to zabronione – pies uczy się tego bardzo szybko.
Eh bien, kto najuporczywiej ze wszystkich usiłuje dostać się do środka, kołacząc do drzwi dwa lub trzy razy dziennie- i kto nigdy, w żadnym wypadku nie zostaje wpuszczony?
Listonosz. A zatem, najwyraźniej, jest to niepożądany gość. Zawsze odprawiają go z kwitkiem, a on uparcie wraca i próbuje od nowa. Wobec tego obowiązek psa przedstawia się jasno- pomagać w posyłaniu owego nieproszonego człowieka do wszystkich diabłów i ugryźć, jeśli się da. Postępowanie jak najbardziej racjonalne.”

"Człowiek jest czasem skłonny przypisywać zbyt wielkie znaczenie faktom dającym się wyjaśnić w sposób naturalny."
 

moja ocena:
6/6 

niedziela, 30 listopada 2014

"NIEWIDZIALNY" Mari Jungstedt

Mari Jungstedt
"Niewidzialny"
Wydawnictwo: "Bellona"
ilość stron: 348

Moja kolejna przygoda z komisarzem Knutasem i jego partnerką Kariną okazuje się być pierwszą częścią sagi.
Ostatnio czytałam ostatnią pozycję sagi, teraz pierwszą.... zobaczymy, która będzie następna :)

Na malowniczej Gotlandii zostaje brutalnie zamordowana młoda kobieta. Jedynym podejrzanym jest jej partner, gdyż poprzedniego wieczoru doszło między nimi do ostrej sprzeczki. Sprawa wydaje się być zatem prosta a domniemany morderca trafia do aresztu. Niestety niedługo później dochodzi do kolejnego nie mniej brutalnego morderstwa... Wszystkie coś łączy dlatego też daje to do myślenia komisarzowi, o pogoni za seryjnym mordercą.

Moja opinia:
Jak dla mnie i dla moich niezbyt wygórowanych oczekiwań co do kryminału to jest dobrze. Sprawa wydaje się być bardzo trudna do rozwiązania a problemy na jakie napotyka komisarz w trakcie śledztwa, wydają się nie mieć końca. Jest dużo zagadek, które na końcu układają się w logiczną całość. Ja dopiero pod koniec zaczęłam podejrzewać kto, gdzie i jak więc nie mogę napisać, że pozycja jest przewidywalna. Jak widać z mojego opisu tez nie jestem jakoś bardzo entuzjastycznie nastawiona do tej książki. Taki według mnie klasyczny kryminał. Muszę przyznać, że po "Podwójnej ciszy" nawet jestem troszkę rozczarowana. Ale nie jest źle, tak więc polecam niewymagającym.

moja ocena:
4,5/6

czwartek, 27 listopada 2014

"OGRÓD CIENI" Virginia C. Andrews

Virginia C. Andrews
"Ogród cieni"
wydawnictwo: "Świat Książki"
ilość stron: 333


Część pierwsza: "Kwiaty na poddaszu"
Część druga: "Płatki na wietrze"
Część trzecia: "A jeśli ciernie"
Część czwarta: "Kto wiatr sieje"

UWAGA SPOILER!

W ostatniej części sagi o Rodzinie Dollangangerów cofamy się o dobre kilka lat - poznamy początek mrocznych tajemnic rodziny. Olivia Winfield która, nie oszukujmy się - nie jest pięknością. Trochę za wysoka, trochę niezgrabna.... Nie jest jednak głupia. Ma głowę na karku i mimo tego, że zdaje sobie sprawę ze swoich niedostatków to nie przestaje marzyć o pięknej i prawdziwej miłości. Nieoczekiwanie dla niej samej i dla jej ojca jej marzenie spełniają się. Poznaje mądrego i przystojnego biznesmena Malcolma Foxworth. Niedługo później Malcolm się oświadcza a Olivia nie posiada się z radości. Niestety, krótko po ślubie życie Olivii a tym samym jej marzenia obracają się w gruz. Malcolm okazuje się despotą i tyranem a od swojej żony oczekuje jedynie tego aby dała mu dzieci i sprawnie prowadziła dom. Dziewczynie wydaje się, że już gorzej być nie może gdy nieoczekiwanie z długoletniej podróży powraca ojciec Malcolma - Gerland z młodziutką żoną Alicją.

Moja opinia:
Wiem, wiem już nigdy nie miałam wracać do rodziny Dollangangerów i do ich mrocznego świata. Nie podobały mi się trzy poprzednie części ("Kwiaty na poddaszu" nadal uważam za najlepszy tom) ale gdy siostra przyniosła mi te pozycję to po prostu nie mogłam się oprzeć. I wiecie co?? Wcale nie żałuję!! Paradoksalnie, zakończenie serii jest jej początkiem. I to jakim początkiem! Są marzenia, jest ślub, jest rozpacz, jest intryga, jest miłość i zazdrość i jeszcze masę innych uczuć i emocji. Jak książka może być nudna przy takiej obfitości? - nie może! Nie nudziłam się i czytałam naprawdę z ogromną przyjemnością. Ha! Jak to życie potrafi zweryfikować nasze zdanie. Byłam przekonana, że już nic nie uratuje sagi i historii rodziny, a tu takie miłe zaskoczenie na koniec. Jestem bardzo zadowolona i tylko trochę szkoda, że na gorąco - po zakończeniu całej serii nie sięgnęłam po "Ogród cieni" ale, lepiej późno niż wcale.
Polecam serdecznie aby się przekonać, że nikt tak naprawdę nie rodzi się zły...

cytaty:

"Ci z Was, którzy pozostali, poznają prawdziwą historię. A znając prawdę, niechże mnie osądzą, jeśli się ośmielą."

Życie, Oliwio, bardzo przypomina ogród. Ludzie to drobne nasionka pielęgnowane przez miłość, przyjaźń i troskliwość. Jeśli poświęcić im odpowiednio wiele czasu i starań, rozkwitają w wielkie kwiaty. I czasem, z marnej, dawno zapomnianej roślinki pod płotem, nieoczekiwanie wystrzelą kwiaty, które są wtedy najcenniejsze i najukochańsze.”

moja ocena:
5/6

niedziela, 23 listopada 2014

"UPADŁE SERCA" Virginia C. Andrews


Virginia C. Andrews
"Upadłe serca"
Wydawnictwo " Prószyński i S-ka"
Ilość stron: 461

Tom trzeci sagi o rodzinie Casteel.

Część pierwsza "Rodzina Casteel"
Część druga "Mroczny Anioł"

UWAGA SPOILER! 

Heaven Leigh Casteel wraca do swoich korzeni - czyli na "Wzgórza strachu" gdzie mieszka w swojej chatce i spełnia swoje marzenia - uczy w miejscowej szkole! Wszystko zaczyna się nareszcie układać. Heaven poślubia swoją pierwszą młodzieńczą miłość - Logana Stonewalla. Jest szczęśliwa i wydaje się, że tak już pozostanie. Świeżo upieczone małżeństwo wybiera się w ich pierwszą podróż czyli miesiąc miodowy. Przed wyjazdem zatrzymują się na kilka dni w Farthinggale Manor u Ton`yego Tattertona. Logan jest oczarowany Tonn`ym, który wprowadza go w świat jego biznesu i zapoznaje z wpływowymi ludźmi. Omamiony wizją pracy w fabryce zabawek i niewątpliwego bogactwa z tym związanego, Logan namawia żonę aby zostali na stałe w rezydencji Ton`yego. Duchy przeszłości doganiają jednak młodą Panią Stonewall a jej małżeństwo, już na starcie, przejdzie poważną próbę. 

Moja opinia:
Nareszcie się doczekałam! Ha! na dodatek, nawet się nie rozczarowałam! Ta część nie ustępuje swoim poprzednim. Jest miłość (to co być musi), jest nienawiść, jest bogactwo, jest zemsta, jest obłęd i szaleństwo. Wszystko to daje mieszankę, od której gwarantuję - nie oderwiesz się. Częste zwroty akcji gwarantują szybsze bicie serca i czytanie z wypiekami na twarzy. Autorka jest mistrzynią w zwodzeniu czytelnika! Jak już myślałam, że wszystko będzie dobrze (bo ileż może znieść jedna osoba) to okazywało się, że to dopiero początek. Ahhhh, zakochałam się w twórczości Pani Andrews - po prostu jestem jej oddaną fanką. Każda kolejna część utwierdza mnie tylko w tym przekonaniu. O ile seria o rodzinie Dollangangerów z każdą książką mnie zniechęcała, o tyle seria
o rodzinie Casteel przyciąga mnie coraz bardziej. Z niecierpliwością oczekuję części czwartej!

Virginia C. Andrews

cytaty:

"Próżność jest ciężkim brzemieniem przykuwającym nas do świata zbudowanego z ułudy, gdzie
w obiegu krąży moneta kłamstwa." 

"Kiedy zło raz się rozpędzi, trudno je powstrzymać." 

moja ocena:
6/6





niedziela, 16 listopada 2014

"GENIUSZ" Graham Masterton

Graham Masterton
"Geniusz"
Dom Wydawniczy "Rebis"
ilość stron: 400

Nie wiem dlaczego, ale tkwiło we mnie przekonanie, że ja czytałam już tę książkę. Dlatego mimo tego, że niejednokrotnie się z nią spotykałam to się za nią nie zabierałam. Co ja sobie ubzdurałam to nie wiem, ale w sumie dobrze wyszło, że na teraz zostawiłam sobie tę przyjemność - książka fenomenalna!

Micky Frasier jest chłopakiem z ambicjami. Chce zostać muzykiem i założyć wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Mingusem, rockowy duet. Na co dzień Micky pracuje na zmywaku we włoskiej knajpie i prowadzi całkiem zwyczajne życie. To zwyczajne życie kończy się z w chwilą gdy postanawia pomóc starszemu mężczyźnie, którego to dwa zbiry chcą uprowadzić spod miejscowego supermarketu.W podzięce za uratowanie życia, starszy mężczyzna (doktor Lunger) podzielił się z chłopakiem wynalazkiem swojego życia. Tak oto Micky stał się posiadaczem cudownego środka, który usprawnia pracę ludzkiego umysłu.
Kim są ludzie, którzy chcieli porwać doktora? Kim właściwie jest sam doktor Lunger?

Moja opinia:

Książka, w której akcja zaczyna się już na pierwszej stronie i trzyma w napięciu do ostatniej, nie może być zła. I nie jest! Traktuje o marzeniach każdego z nas. Któż nie chciałby być mądrzejszy, potrafić pięknie pisać, malować czy grać na fortepianie? Dzięki książce jesteśmy wprowadzeni w świat nieznany zwykłemu "śmiertelnikowi". Wyobraźmy sobie przez chwilę, że to nas spotyka to szczęście w postaci doktora Lungera:
Początkowo jesteśmy oczarowani nowymi możliwościami naszego umysłu. Od tej chwili żadne zagadnienie nie będzie dla nas problemem. W euforii nie zwrócimy jednak uwagi na bardzo prostą prawidłowość - każda decyzja pociąga za sobą pewne konsekwencje.
Książka opowiada o marzeniach każdego z nas i o ich cenie, którą trzeba kiedyś zapłacić.

cytaty:

"A równa się x plus y plus z.
Jeżeli A jest sukcesem w życiu, wtedy A równa się x plus y plus z
Praca to x, y to zabawa, natomiast z to milczenie wtedy, kiedy trzeba"

" - Co ty byś zrobił, gdybyś jednego dnia był zwykłym kapralem, tak jak teraz, a następnego okazałbyś się najinteligentniejszym osobnikiem w całym wszechświecie?
- A skąd mam wiedzieć?  To się z resztą nigdy nie zdarzy, więc po co miałbym sobie zaprzątać głowę takim problemem?
- Być może. Ale gdyby jednak tak się stało? 
Gdybyś nagle potrafił pisać lepiej od samego Szekspira, malować piękniej od Rembrandta
i rozwiązywać najbardziej skomplikowane równania matematyczne?" 



moja ocena:
6/6

piątek, 14 listopada 2014

"AUDREY HEPBURN" Sean Hepburn Ferrer

Sean Hepburn Ferrer
"Audrey Hepburn"
Wydawnictwo "Albatros"
ilość stron: 255

Audrey Hepburn, urodziła się w brytyjskiej rodzinie jako Audrey Kathleen Ruston. Jej ojciec dodał do swojego nazwiska drugi człon - Hepburn po tym jak odkrył w starych dokumentach, że jego przodkowie czasem też używali tego nazwiska. W początkach kariery występowała więc jako Audrey Hepburn - Ruston.
Przyszła na świat 4 maja (w tym samym dniu co ja!) 1929r.
Wspaniała aktorka i działaczka UNICEFU to wiemy wszyscy, po przeczytaniu jej biografii dowiadujemy się również, że była wspaniałą, ciepłą matką i przyjaciółką, dla której to rodzina była na pierwszym miejscu. Niesamowicie skromna osoba. Audrey nigdy nie napisała swojej autobiografii mimo tego, że była o to proszona kilkakrotnie.
Reżyser, a zarazem najbliższy jej przyjaciel powiedział kiedyś: "Bóg cmoknął ją w policzek i tak już zostało." Nic dodać nic ująć.
Ja nigdy jakoś szczególnie nie przepadałam za ta aktorką, po prostu jej nie znałam. To za sprawą mojej siostry pokochałam filmy z jej udziałem, a wkrótce i ją samą. Przede wszystkim jej uroda i ciepło wręcz bijące z jej oblicza sprawia, że nie da się przejść obok niej obojętnie. Biografia napisana przez jej syna pokazuje jej prawdziwą twarz. Nie tylko jako aktorkę, we spaniałej sukni i nienagannym makijażu. My mamy okazję poznać samą Audrey i jej życie z perspektywy jej syna. Jako matkę, "normalną" kobietę.
"Często pytają mnie, jak to jest mieć tak sławną matkę. Zawsze odpowiadam, że naprawdę nie wiem. Znałem ją najpierw jako matkę, a potem jako najlepszą przyjaciółkę. Później spostrzegłem w niej aktorkę, a po pewnym czasie zrozumiałem, że jest kimś wyjątkowym w swojej branży. ale dopiero po jej śmierci zobaczyłem, jak głęboko przeniknęła do naszego świata. Jak przez swój własny upór i poświęcenie w pracy zaszczepiła w nas coś wzniosłego. Gałązka, którą kiedyś wszyscy pokochali, z biegiem lat zmieniła się we wspaniałe drzewo. Audrey naprawdę zasłużyła na te dowody uznania, którymi ją otaczano."


Poniżej przedstawiam jej kilka niezapomnianych kreacji filmowych: 


"Śniadanie u Tiffany`ego"
"Śniadanie u Tiffany`ego"
"Funny Face"
"Funny Face"
"Śniadanie u Tiffany`ego"
"Sabrina"
"Gigi"
"Śniadanie u Tiffany`ego"

W wielu wywiadach pytano Audrey, który był jej ulubionym filmem. Ja bez wątpienia powiedziałabym, że to "Śniadanie u Tiffany`ego" gdyż on przyniósł jej tak ogromną popularność. Sama aktorka najlepiej wspomina "Zabawną buzię", gdyż jak sama mówiła spełniło się w nim jej marzenie - zatańczyła z Fredem Astaire`em. Bardzo się cieszyła, że po tylu latach mogła powrócić do swojej pierwszej miłości jaką był taniec.

Audrey kochała dzieci "Może taka już się urodziłam - wspominała. - Zawsze kochałam ludzi, zwłaszcza dzieci. Kochałam je, kiedy sama byłam jeszcze bardzo mała i matka miała ze mną niemało kłopotów, bo na rynku wyciągałam niemowlęta z wózków..."
Dlatego też gdy ówczesny dyrektor generalny UNICEF-u James Grant zaproponował jej stanowisko "ambasadora" - zgodziła się bez wahania. Jej pensja wynosiła 1 dolara.
Po powrocie z Somali, jednej z podróży na rzecz UNICEF-u mówiła "wróciłam z piekła". Nie zamierzała jednak się poddawać, przecież nikt nie mówił, że będzie lekko. 

"Mówię w imieniu tych dzieci, które same
nie mogą zabrać głosu; dzieci, które nie maja
absolutnie nic, poza odwagą, uśmiechem,
rozumem i marzeniami."
Audrey Hepburn




Pracowała bez wytchnienia, bagatelizując coraz bardziej bolący ja brzuch. W 1992r. wykryto u niej raka jamy brzusznej, który rozprzestrzeniał się od strony wyrostka robaczkowego. 
Mimo walki jaką stoczyła Audrey z tą straszną choroba i zaangażowania jej bliskich - nie udało się jej wygrać. Zmarła kilka miesięcy po diagnozie - 20 stycznia 1993r. w otoczeniu kochających synów.

Każdy kto ją znał, czy to z filmów, czy miał to szczęście, że poznał ją osobiście na pewno wspomina Audrey uśmiechniętą i pełną życia. Taką jaka chciała być zapamiętana.


W bardzo dużym skrócie tak wyglądało życie Audrey. Polecam przeczytanie tej książki nie tylko fanom aktorki. Każdy się wzruszy jej dobrocią i oddaniem sprawie UNICEF-u.

A to jest moja kochana siostra, która to zaraziła mnie miłością do filmów z Audrey jak i do samej Audrey

moja siostra Alicja  - po lewej stronie
  

czytać należy w odpowiednim stroju :)





środa, 12 listopada 2014

"WCZESNE SPRAWY POIROTA" Agatha Christie

Agatha Christie
"Wczesne sprawy Poirota"
Wydawnictwo Dolnośląskie
ilość stron: 302

Książka "Wczesne sprawy Poirota" to zbiór 18 opowiadań. W każdym z opowiadań zawarta jest niebanalna treść i oczywiście fenomenalne rozwiązanie.
Zanim Poirot stał się fantastycznym i najlepszym z najlepszych detektywów, był kiedyś początkujący w swoim fachu... wiem, trudno w to uwierzyć.
Opowiadania zostały zebrane przez Kapitana Hastingsa, który je także zrelacjonował.

Moja opinia:

Jeśli chodzi o moje gusta to opowiadanie jest na końcu moich zainteresowań. Nawet takie ciekawe kryminalne opowiadania to jednak nie to co ukochałam. Tym bardziej nie przypadły mi do gustu, że są to opowiadania jak zaznaczyłam wcześniej, z początków kariery detektywa. Jasne, że fajnie jest zobaczyć początki Poirota ale jednak to nie jest to co lubię.  Opowiadania jak to opowiadania są za krótkie i nie można w pełni poznać bohaterów a ja lubię dużo opisów i jak najwięcej cech charakterystycznych postaci aby móc je sobie w pełni wyobrazić.
Mimo wszystko czytało mi się dobrze a zakończenia zaskakiwały. Warto przeczytać choćby dlatego, aby przekonać się, że słynny Poirot nie zawsze miał rację...
Na pewno nie poleciłabym tej pozycji osobom zaczynającym swą przygodę z twórczością autorki, bo mogłyby się zrazić do reszty przygód detektywa.  

moja ocena:
3,5/6

czwartek, 6 listopada 2014

"PODWÓJNA CISZA" Mari Jungstedt

Mari Jungstedt
"Podwójna cisza"
Wydawnictwo: "Bellona"
ilość stron: 373

Hmmm... jest to ostatnia część sagi o komisarzu Knutasie. Już podczas czytania podejrzewałam, że musiały być jakieś wcześniejsze części ale oficjalnie dowiedziałam się o tym dopiero teraz. Kto jednak powiedział, że sagi nie można zacząć czytać od końca?

W pięknej willowej dzielnicy o nazwie "Terra Nova" mieszkają trzy rodziny. Trzy małżeństwa z dziećmi, którzy właściwie wszystko robią razem. Wyjeżdżają razem na wakacje, odbierają dzieci ze szkoły, robią zakupy, zapraszają się na obiady.
Jest początek lata i grupa przyjaciół (jak co roku) wybiera się razem na wakacje. Fantastycznie zapowiadającą się przygodę zakłóca zniknięcie najpierw Stiny a później Sama. Stina nie wróciła z przejażdżki rowerowej a Sam zaginął podczas pleneru malarskiego. Co się stało? Czy komisarzowi Knutasowi i jego zastępczyni Karinie uda się rozwikłać zagadkę tajemniczych zaginięć?

Moja opinia:
Książkę czyta się błyskawicznie. Mimo tego, że to ostatnia część to spokojnie można czytać całą sagę nie po kolei. Rewelacyjnie budowane napięcie i coraz więcej zagadek do rozwiązania w czasie śledztwa - to jest to, co dobry kryminał mieć musi. Postaci nakreślone bardzo dokładnie, dzięki czemu można chwilami zapomnieć, że to "tylko" książka.
Jak dla mnie absolutny must read tej jesieni. Polecam serdecznie każdemu miłośnikowi kryminałów i thrillerów. Ja idę szukać poprzednich części tej sagi.

moja ocena:
6/6

środa, 5 listopada 2014

"DOM PRZY HOPE STREET" Danielle Steel

Danielle Steel
"Dom przy Hope Street"
Wydawnictwo: "Świat Książki"
ilość stron: 220

Tytułowa posiadłość należy do szczęśliwej rodziny Sutherlandów. Jack i Liz uważają się za prawdziwych szczęśliwców i z resztą słusznie. Mają piątkę wspaniałych dzieci, są zdrowi, oboje spełniają się zawodowo i nadal (mimo kilku już dobrych lat po ślubie) są w sobie szaleńczo zakochani. W Bożonarodzeniowy poranek kiedy dzieci cieszą się z prezentów a Liz krząta się w kuchni wydaje się im, że życie jest wspaniałe i tak już zawsze pozostanie. Niestety Jack, ukochany ojciec i mąż ginie w tragicznych okolicznościach. Liz zostaje sama z piątką dzieci. Od teraz musi przejąć wszystkie obowiązki, nie tylko domowe, dotąd dzielone na dwoje.

Moja opinia:
Podczas czytania tej książki zauważyłam, że każda pozycja Danielle jest tak samo skonstruowana. Szczęście, tragedia i powolne odbudowywanie życia.  Wiem, wiem - dosyć późno odkryłam tę Amerykę ;) ale lepiej późno niż wcale. Książka baaardzo przewidywalna - ale w końcu za to kocham te romanse. Czytało mi się fantastycznie. Jak dla mnie książka napisana bardzo dobrze (z resztą, od zawsze podziwiam kunszt literacki Danielle Steel). Na krótką chociaż chwilę oderwiemy się od swoich problemów i zanurzymy całkowicie w świecie bohaterów. Momentami można zapomnieć, że to wszystko jest fikcją. Autorka w fenomenalny sposób opisuje emocje, uczucia i odczucia zarówno z pozycji dziecka jak i z pozycji dorosłego. Bardzo dokładnie jak myślę, opisuje wszystkie etapy żałoby i sposobów na uporanie się z nią.
Jako oddana fanka Danielle Steel i jej twórczości muszę pomyśleć o napisaniu posta o niej :)

moja ocena:
5/6

niedziela, 2 listopada 2014

"PERFUMY PROWANSJI" Frédérick D'Onaglia

Frédérick D'Onaglia
"Perfumy Prowansji"
Wydawnictwo: "Amber"
ilość stron: 271

Znowu udałam się w podróż do Francji. Tym razem odwiedziłam piękną, pachnącą i pełną kolorów Prowansję.

Alexandra Arnoult jest młodą dziedziczką dużej firmy kosmetycznej założonej przez jej nieżyjącego ojca. Od kilku lat przebywa w Afryce gdzie kieruje filią firmy znajdującą się w Burkina Faso.
Alexandra wraz z narzeczonym Baptistem przyjeżdża do Francji na sześćdziesiąte urodziny mamy. Ze zgrozą odkrywa, że podczas jej nieobecności brat przejął kierownictwo w firmie i doprowadził ją na skraj bankructwa. Alexandra jest załamana a to nie koniec problemów. Niedługo potem policja znajduje ciało młodego dziennikarza w jednej z kadzi z olejkami w ich fabryce... "La Provençale" ma zatem niemałe problemy. Czy Alexandrze uda się uratować dorobek życia jej ojca?

Moja opinia
Jak dla mnie rewelacja. Już zdradziłam się z moim uwielbieniem dla Francji więc tym bardziej książka pochłonęła mnie bez reszty. Autor wspaniale odkrył przed nami czytelnikami uroki Prowansji, a podczas czytania miałam wrażenie, że wręcz czuję piękny zapach słonecznych pól lawendowych. Niejednokrotnie pisałam, że podczas czytania książek lubię się czegoś nowego dowiedzieć. Tak było przy "Winnicy Marzeń" gdzie autorka skrupulatnie opisała proces tworzenia pysznego wina. W tym przypadku autor wydaje się - miał wspaniałą możliwość aby opisać etapy produkcji perfum, kremów czy innych kosmetyków - niestety nie wykorzystał jej, ale w końcu nie o tym traktuje ta pozycja. Jest dobrze. Jest wątek kryminalny, jest tajemnica rodzinna, jest morderstwo, jest nareszcie miłość w tle ;). Wszystko jest. Polecam na zimne dni bo książka w czarodziejski sposób przeniesie nas w sam środek pachnącego lawendą lata.

moja ocena:
5/6

Dzisiaj jak w niemal każdą niedzielę był spacer ;)

     
niedzielny spacer :)  


poniedziałek, 27 października 2014

"KONTRAKT NA ŚMIERĆ" D.B. Henson

D.B. Henson
"Kontrakt na śmierć"
Wydawnictwo: Buchmann Sp. z o.o.
ilość stron: 319

Toni Mathews - główna bohaterka książki jest szczęśliwa. Ma pracę, w której się realizuje i osiąga sukcesy, ma wspaniałych przyjaciół i narzeczonego, którego ma poślubić lada dzień! Niestety nie jest jej dane długo cieszyć się tą sielanką. Narzeczony Toni ginie na trzy dni przed planowaną ceremonią. Policja jednogłośnie stwierdza, że było to samobójstwo, lecz Toni wie na pewno, że było to morderstwo. Wbrew wszelkim dowodom i zdrowemu rozsądkowi postanawia rozpocząć swoje własne śledztwo. Czy uda jej się rozwikłać zagadkę tajemniczej śmierci ukochanego?

Moja opinia:
Książka (debiut autorki) nie jest typowym kryminałem - to na pewno. Rozczarują się ci, którzy oczekują akcji trzymającej w napięciu, niebanalnego zakończenia i fabuły pełnej zwrotów akcji. Czyta się łatwo, miło i przyjemnie. To są zalety, jednak można oczekiwać czegoś więcej po kryminale. Fabule brakuje skomplikowanego, wielopoziomowego śledztwa. Główna bohaterka jest sympatyczna, mądra, ciepła i stanowczo za łatwo idzie jej to całe śledztwo a z każdej opresji wychodzi bez szwanku. Nie mam jej jednak tego za złe. Toni zdobyła moją sympatię całkowicie. Podobają mi się wszyscy bohaterowie, po opisach autorki bardzo łatwo sobie wszystkich wyobrazić co jeszcze bardziej uprzyjemnia nam czas spędzony z książką. Polecam na kilka wieczorów niewymagającym :)

cytaty:

„Bywa, że bardzo mało wiemy o tych, których kochamy.”  

moja ocena:
4/6


środa, 22 października 2014

"PÓJDĘ SAMA TĄ DROGĄ" Mary Higgins Clark

Mary Higgins Clark
"Pójdę sama tą drogą"
Wydawnictwo: "Prószyński i S-ka"
ilość stron: 360

Zan Moreland jest piękną i zdolną projektantką wnętrz. Nareszcie zaczyna jej się wszystko układać i odnosi sukcesy w swoim zawodzie, jednak w życiu prywatnym nie jest już tak dobrze - od dwóch lat nie ma znaku o jej trzyletnim synku, który został porwany. Pewnego dnia odkrywa, że ktoś się pod nią podszywa robiąc podejrzane zakupy i składając dziwne zamówienia w jej imieniu. Jakby tego było mało prasa publikuje zdjęcia na których widnieje Zan jak wyjmuje swojego synka z wózka, a policja automatycznie oskarża ją o porwanie własnego dziecka. Wszystkie dowody wskazują na to, że nasza bohaterka ma rozdwojenie jaźni i duże luki w pamięci. Co się stało z jej synkiem i kto stoi za jego porwaniem?

Moja opinia:
Bardzo dobra książka. Czytało się fajnie ponieważ głównym zagadnieniem poruszanym w fabule jest kradzież tożsamości - nareszcie coś nowego! Nie jest to typowy thriller, z których podobno słynie autorka ale nie mniej, trzyma w napięciu. Denerwuje mnie sposób prowadzenia śledztwa przez detektywów - grrrr. Robili to jak dla mnie bardzo nieudolnie. Co mnie zaciekawiło i w sumie ciekawi nadal to skąd taki tytuł? Co właściwie autorka miała na myśli? Tytuł i okładka mylące - NIC mi się nie kojarzy z treścią książki. Zazwyczaj nie patrzę na okładkę bo nie oceniam po niej książki - jednakże w tym przypadku jest to dla mnie minus.
Od fabuły trudno jest się oderwać a zakończenie - zwala z nóg (przynajmniej mnie)!!!
Całość oceniam bardzo dobrze mimo ślamazarnych detektywów i liczę, że w niedługim czasie sięgnę po inne pozycje autorki.
Nie chcę za dużo zdradzać bo przecież to sama przyjemność poznawać nowych bohaterów i wyrabiać sobie o nich własne zdanie.

moja ocena:
5/6

A taka pogodę mieliśmy w miniony weekend - bosko!

Najpiękniejsza jesień :)

wtorek, 14 października 2014

"DWANAŚCIE PRAC HERKULESA" Agatha Christie

Agatha Christie
"Dwanaście prac Herkulesa"
Wydawnictwo Dolnośląskie
ilość stron: 320

Jest to nic innego jak zbiór dwunastu krótkich opowiadań kryminalnych, oczywiście z Herkulesem Poirotem na czele.
Sympatyczny Belg postanawia zakończyć swoją karierę detektywistyczną, nim jednak to się stanie, stawia sobie za cel rozwiązanie dwunastu zagadek kryminalnych. Jednak nie mogą to być jakiekolwiek "pierwsze lepsze" zagadki, o nie! Zagadki starannie wybrane, te które mają związek z pracami antycznego Herkulesa.

Moja opinia:

Mnie się podobało! Sam fakt, że jest mój ulubiony detektyw Herkules sprawił, że byłam zadowolona. Ta jego pewność siebie jest fantastyczna. Uwielbiam go! Opowiadania trochę krótkie ale w końcu to opowiadania więc jakie mają być? Mało czasu na zapoznanie się z bohaterami poszczególnych historii sprawił, że całość dla mnie jest trochę bezbarwna. Mimo wszystko przeczytałam z ogromną przyjemnością.

 cytaty:

"Jeszcze raz należy wykonać dwanaście prac Herkulesa… współczesnego Herkulesa. Dowcipny koncept, a i zabawny! Zanim wycofa się ostatecznie, podejmie się dwunastu spraw, ni mniej, ni więcej. Powinny to być sprawy wybrane specjalnie pod kątem związku z dwunastoma pracami starożytnego Herkulesa. Tak, to będzie nie tylko zabawne… będzie to dzieło natchnione, ba – artystyczne. (…) Nie zamierzał zbyt wiernie naśladować swojego pierwowzoru. Obejdzie się bez kobiet, koszul Dejaniry… prace i tylko prace. "

"Przejrzał się w lustrze. Oto współczesny Herkules, jakże odmienny od tego niesmacznego wizerunku nagiego osobnika z przerostem mięśni, wywijającego maczugą. Ot, mała, zwarta postać, tak bardzo na miejscu, w wielkomiejskim ubraniu i z wąsem – wąsem o zapuszczeniu jakiego antyczny Herkules nie mógłby nawet marzyć, wąsem wspaniałym, a zarazem wyszukanym.
A jednak między Herkulesem Poirot a Herkulesem starożytnym istniało pewne podobieństwo – i jeden, i drugi miał bez wątpienia znaczny udział w uwalnianiu świata od chwastów… I jednego, i drugiego można by nazwać dobroczyńcą społeczności, w której przyszło mu żyć…"


"Ludzie powinni ostrożniej wybierać dzieciom imiona (…). Sam mam wnuki, to wiem. Jedna jest Blanche – a ciemna jak Cyganka! Dalej Deirdre, smutna Deirdre, która okazała się wesoła jak ptaszek. Co do małej Patience, to na dobrą sprawę powinna się nazywać Impatience! A Diana… hm, Diana… – stary znawca literatury klasycznej wzruszył ramionami. – Waży osiemdziesiąt kilogramów, a ma dopiero piętnaście lat! Mówią, że to szczenięca otyłość, ale wcale mi na to nie wygląda. Diana! Chcieli jej dać Helena, ale tu już wtrąciłem swoje trzy grosze. Wiedząc, jak wyglądają jej rodzice! Czy jej babka, jeśli już o tym mowa! Namawiałem usilnie na Martę, Dorcas, na coś rozsądnego, ale gdzie tam… szkoda było słów. Rodzice to dziwni ludzie… "

moja ocena:
4/6

poniedziałek, 13 października 2014

PIĘKNA ZŁOTA JESIEŃ

Weekend minął mi oprócz tego, że bardzo szybko (jak zwykle) to na jesiennych spacerach. Pogoda nas rozpieszcza więc postanowiliśmy z mężem wykorzystać chyba ostatnie takie dni i spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu. Uwielbiam taką pogodę. Jest piękne słońce, ciepło a w powietrzu czuć zapach liści. Pięknie, pięknie, pięknie!!!

jak dziecko ;) - uwielbiam zbierać kasztany




















teraz taka kompozycja cieszy nasze oczy :)