Agatha Christie
"Dwanaście prac Herkulesa"
Wydawnictwo Dolnośląskie
ilość stron: 320
Jest to nic innego jak zbiór dwunastu krótkich opowiadań kryminalnych, oczywiście z Herkulesem Poirotem na czele.
Sympatyczny Belg postanawia zakończyć swoją karierę detektywistyczną, nim jednak to się stanie, stawia sobie za cel rozwiązanie dwunastu zagadek kryminalnych. Jednak nie mogą to być jakiekolwiek "pierwsze lepsze" zagadki, o nie! Zagadki starannie wybrane, te które mają związek z pracami antycznego Herkulesa.
Moja opinia:
Mnie się podobało! Sam fakt, że jest mój ulubiony detektyw Herkules sprawił, że byłam zadowolona. Ta jego pewność siebie jest fantastyczna. Uwielbiam go! Opowiadania trochę krótkie ale w końcu to opowiadania więc jakie mają być? Mało czasu na zapoznanie się z bohaterami poszczególnych historii sprawił, że całość dla mnie jest trochę bezbarwna. Mimo wszystko przeczytałam z ogromną przyjemnością.
cytaty:
"Jeszcze raz należy wykonać dwanaście prac Herkulesa… współczesnego
Herkulesa. Dowcipny koncept, a i zabawny! Zanim wycofa się ostatecznie,
podejmie się dwunastu spraw, ni mniej, ni więcej. Powinny to być sprawy
wybrane specjalnie pod kątem związku z dwunastoma pracami starożytnego
Herkulesa. Tak, to będzie nie tylko zabawne… będzie to dzieło
natchnione, ba – artystyczne. (…) Nie zamierzał zbyt wiernie naśladować
swojego pierwowzoru. Obejdzie się bez kobiet, koszul Dejaniry… prace i
tylko prace. "
"Przejrzał się w lustrze. Oto współczesny Herkules, jakże odmienny od
tego niesmacznego wizerunku nagiego osobnika z przerostem mięśni,
wywijającego maczugą. Ot, mała, zwarta postać, tak bardzo na miejscu, w
wielkomiejskim ubraniu i z wąsem – wąsem o zapuszczeniu jakiego antyczny
Herkules nie mógłby nawet marzyć, wąsem wspaniałym, a zarazem
wyszukanym.
A jednak między Herkulesem Poirot a Herkulesem starożytnym istniało
pewne podobieństwo – i jeden, i drugi miał bez wątpienia znaczny udział w
uwalnianiu świata od chwastów… I jednego, i drugiego można by nazwać
dobroczyńcą społeczności, w której przyszło mu żyć…"
"Ludzie powinni ostrożniej wybierać dzieciom imiona (…). Sam mam wnuki,
to wiem. Jedna jest Blanche – a ciemna jak Cyganka! Dalej Deirdre,
smutna Deirdre, która okazała się wesoła jak ptaszek. Co do małej
Patience, to na dobrą sprawę powinna się nazywać Impatience! A Diana…
hm, Diana… – stary znawca literatury klasycznej wzruszył ramionami. –
Waży osiemdziesiąt kilogramów, a ma dopiero piętnaście lat! Mówią, że to
szczenięca otyłość, ale wcale mi na to nie wygląda. Diana! Chcieli jej
dać Helena, ale tu już wtrąciłem swoje trzy grosze. Wiedząc, jak
wyglądają jej rodzice! Czy jej babka, jeśli już o tym mowa! Namawiałem
usilnie na Martę, Dorcas, na coś rozsądnego, ale gdzie tam… szkoda było
słów. Rodzice to dziwni ludzie… "
moja ocena:
4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każdy komentarz przesyłam promienny uśmiech