Strona główna

czwartek, 13 sierpnia 2015

"BLACKOUT" Marc Elsberg

Marc Elsberg
"Blackout"
Wydawnictwo W.A.B.
ilość stron: 880


Czy zastanawialiście się już kiedyś co by było gdyby nagle zabrakło prądu? Nie tak na chwilkę jak to się czasem zdarza ale tym razem na dłużej... na znacznie dłużej.

Jak to zwykle zaczynają się książki: pewnego dnia w całej Europie brakuje prądu. Koniec, kropka prąd nie płynie. Totalny BLACKOUT. Piero Manzano jest włoskim informatykiem i to bardzo dobrym informatykiem, który swój fach wcześniej wykorzystywał w niecnych celach hakerstwa.
Jego przeszłość hakera może nie jest zbyt chlubna, ale za to pozwala mu przypuszczać, że ta przerwa w dostawie prądu wcale nie jest taka zwyczajna. Manzano podejrzewa atak terrorystów. Postawa obywatelska Manzana zdumiewa - po swoim niepokojącym odkryciu od razu udaje się do władz i próbuje ostrzec wszystkich i zmusić do działania w innym kierunku. Niestety - bezskutecznie. Władze nie chcą go słuchać a wręcz przeciwnie - uznają informatyka za mocno podejrzaną osobę.
Na szczęście Manzano nie działa sam, w pewnym momencie dołącza do niego amerykańska dziennikarka Lauren Schannon i razem próbują rozwiązać tę skomplikowaną sytuację, tymczasem społeczeństwo zmaga się z katastrofalnymi skutkami braku prądu i dzielnie stawia czoła wielu trudnościom. Na jak długo jednak starczy im sił, zapału a przede wszystkim żywności i wody?

Moja opinia:
Muszę przyznać, że książka zrobiła na mnie wrażenie. Po pierwsze dlatego, że słuchałam przez czytnik a czytnik, żeby czytać potrzebuje być naładowany, po drugie podczas słuchania jeździłam na orbitreku - kolejna rzecz na prąd, ochładzał mnie wiatrak, telefon robił zdjęcia i służył do kontaktu z moją mamusią, która jest na wakacjach. Nie wspominając o wodzie, którą piłam podczas ćwiczeń litrami i, którą po ćwiczeniach się umyłam. Sami widzicie ile prądu potrzebowałam i ile go zużyłam, więc tym większe wrażenie zrobiła na mnie ta pozycja.
Jeśli można tak powiedzieć to moja świadomość energetyczna wzrosła o kilka dobrych punktów.
Książka jest bardzo dobrze napisana z podziałem na dni po awarii prądu. Tak zatem dzień po dniu dokładnie obserwujemy reakcje, zachowania i panikę społeczeństwa a także kolejne upadające przedsiębiorstwa, wstrzymany wszelki transport z powodu braku paliwa a w końcu brak żywności i podstawowych artykułów życia codziennego.
Muszę przyznać, że początkowo miałam nie mały problem z zapamiętaniem wszystkich imion, stanowisk, biur, agencji i ze skojarzeniem w którym państwie kto, co, jak i kiedy. Książka po prostu wymaga skupienia i to bardzo dobrze, dzięki temu bowiem całkowicie zatapiamy się w tym świecie. Bardzo polubiłam zarówno głównego bohatera Piera jak i innych i trudno było się z nimi rozstać po tych 880 stronach. Towarzyszyłam i obserwowałam ich zmieniające się życie każdego dnia i było to niesamowite doświadczenie.
Podziwiam również ogrom pracy i czasu jaki autor musiał włożyć w powstanie tego dzieła bo ilość informacji jest oszałamiająca. Fantastyczne doświadczenie!
Po przeczytaniu książki mam nadzieję, że nigdy nie zdarzy nam się taka globalna awaria prądu bo wiem, że to nie bułka z masłem, a na światło pojawiające się po jednym pstryknięciu także patrzę już zupełnie inaczej.

moja ocena:
8/10







ufff, nie samymi ćwiczenia człowiek żyje :)

2 komentarze:

  1. Słyszałam już o tej książce wiele dobrego, po Twojej recenzji czuję się jeszcze mocniej zaintrygowana :) Pozdrawiam Olu :)
    PS. Podziwiam Cię, że znajdujesz w sobie motywację do ćwiczeń :) u mnie ostatnio kiepsko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam polecam polecam i książkę i ćwiczenia, w taki upał jest ciężko ale za to po, czujesz się lekka jak piórko :)

      Usuń

Za każdy komentarz przesyłam promienny uśmiech